Dzisiaj się dowiedziałam,że do 5 kwietnia muszę przygotować 100 szt. pisanek kurzych i 3o gęsich,w tym samym czasie będę też przygotowywać upominki dla rodziny i znajomych, wszystko w 100% ręcznie.Myślicie,że sobie poradzę?Nie wspominałam wcześniej,że mam pod opieką mojego syna(kochany bąbelek)właśnie ząbkuje i nie przechodzi tego tak dobrze jak wcześniej.Jest rozdrażniony i wiecznie śpiący,tylko tulaski i buziole mu w głowie i oczywiście mamine kolanka...najchętniej by z nich nie schodził.Wszelkie próby odklejenia malucha(mamusie czasem muszą chodzić)kończą się płaczem i krzykiem.Próbowałam nawet dłubać razem z nim...:-)))))))))).Po trzecim napadzie na mój pędzel,mimo dzierżenia w łapce dwóch osobistych.Musiałam Stasieczka posadzić obok na jego tronie,oczywiście moje posunięcie zostało przez Stasia solidnie okrzyczane...Trochę spokoju miałam kiedy dostał własne jajucho,już ozdobione(a raczej kompletnie spartaczone)przeze mnie i tak nie zamierzałam się nim pochwalić...A Stasiul był zachwycony,ja też mogłam dokończyć lakierowanie praezencików dla fumfelek kochanych.Focie powyrzej,uciekam malować jajca hahaha,dopiero teraz mam spokuj.